Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.
79

Spiewając, sypała jej liście na głowę. Goście się śmiali, ale panna Marya zawrzała gniewem, zdawało się, że hrabinie wydrapie oczy.
— Hrabina jest niedobra — zawołała. — Żadna porządna kobieta nie powinnaby z nią żyć!
To rozzłościło hrabinę.
— Precz z panną! — krzyknęła. — Dość mam już jej waryactw!
— Dobrze, pójdę sobie — odezwała się panna Marya — ale proszę mi zapłacić za firanki.
— A to stare pudło! — oburzyła się hrabina. — Za taką lichotę jeszcze zachciewa się jej pieniędzy! Zabierz to sobie! Nie chcę tego paskudztwa widzieć więcej.
I hrabina zdziera firanki i rzuca jej pod nogi wściekła z gniewu.
Nazajutrz prosiła młoda hrabina teściową, aby się przeprosiła z Maryą — ale hrabina nie chciała tego uczynić. Znudziła się jej. Wtedy hrabina Elżbieta pojechała do panny Maryi sama, kupiła od niej wszystkie firanki i zawiesiła je w oknach na piętrze. Było to dostateczne zadośćuczynienie.
Hrabina Marta drwiła z upodobania swojej synowej do szydełkowych firanek. Ale gniew swój umiała dobrze ukryć i przechować go świeżym i niezatartym przez lata całe, bo hrabina Marta posiadała rozmaite talenty.