rodzi się dużo idyotów; należała do nich owa roznosicielka mioteł.
Ale piękna jest. Bujne, czarne włosy splecione nosi w dwie kosy tak grube, że z trudem unieść je może na głowie; policzki ma delikatnie zaokrąglone, nos równy, niezbyt duży, oczy niebieskie. Jest ona jedną z owych melancholijnych, podobnych do madonn typów piękności, spotykanych do dziś dzień między pięknemi dziewczętami, nad jeziorem Löl żyjącemi.
A więc znalazł Gösta odpowiednią oblubienicę: napół szalona roznosicielka mioteł będzie stosowną żoną szalonego proboszcza. Chyba nie znajdzie się nic odpowiedniejszego. Musi tylko przyjechać do Karlstadu zamówić obrączki, a potem będą ludzie mieli uciechę. Raz jeszcze niech się uśmieją z Gösty Berlinga, gdy się zaręczy z dziewczyną, a później z nią się ożeni. Tak, niech się śmieją. Alboż udał mu się weselny figiel?
Ciężkie są drogi, któremi ludzkość kroczyć musi — pustynne to drogi, błotniste, strome.
Czyż odepchnięty wyrzutek ma inną drogę, niż drogę złości, drogę trosk i drogę nieszczęścia?
Cóż to zaszkodzi, chociażby spadł, zabił się? Czy znajdzie się ktoś, ktoby go powstrzymał? Czy znajdzie się ktoś, ktoby mu podał pomocną dłoń, chłodzący napój? Gdzież owe małe kwiaciarki, gdzie owe księżniczki z bajki, gdzież wszystkie te istoty, które rozrzucać miały róże po przykrych ścieżkach?
Nie, nie, młoda, łagodna hrabina z Borgu nie przeszkodzi Göście Berlingowi w wykonaniu planu. Będzie dbała o swoją dobrą sławę, ulęknie się gnie-
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.
88