Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/90

Ta strona została uwierzytelniona.
92

sy, przebiegała lekko miejsca, w których wydobywająca się woda moczyła jej nogi, czołgała się, pełzała. Straszna to była, opłakana droga. Przemokła i zmęczyła się, a ciemność, pustka, osamotnienie jeszcze bardziej udręczały jej myśli. Pod samem Ekeby musiała po kostki brodzić w wodzie, aby się na ląd dostać. A gdy wyszła nareszcie na brzeg, niezdolną była do niczego, usiadła na kamieniu i ze znużenia i bezradności zaczęła płakać.
Ciężkie drogi mają przed sobą dzieci ziemi, a małe kwiaciarki często padają obok swoich koszów w chwili, gdy dotarły do tego, któremu drogę chcą usłać kwiatami.
Biedna, młoda bohaterka nasza, w swojej słonecznej ojczyźnie nie chodziła po takich drogach. To też nic dziwnego, że na brzegu tego strasznego jeziora siedzi mokra, zmęczona, nieszczęśliwa i myśli o pięknych, kwiatami wysadzanych drogach w jej rodzinnem mieście.
Ach, wszystko jej jedno, czy to północ lub południe — oddana jest miłości, płacze nie z tęsknoty za krajem. Płacze ta mała kwiaciarka, ta bohaterka ze znużenia, płacze, że nie może dotrzeć do tego, któremu drogę chce kwiatami przyrzucić, płacze, myśląc, że przybywa za późno.
Wtem kilku ludzi biegnie brzegiem. Mijają ją, nie zauważywszy, ale ona słyszy ich słowa: — Jeżeli tama pęknie, kuźnia stracona! — mówi jeden.
— I młyn i warsztaty i domki kowalów — dodaje ktoś inny.
Wraca jej odwaga, wstaje i dąży za nimi.