Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.
93

Młyn i kuźnia Ekeby leżały na wązkiej cieśninie, oblanej rzeką Björksee. Spadała ona z hukiem na cieśninę, pieniąc się po gwałtownym spodzie; aby więc ten skrawek ziemi obronić od wody, zbudowano wielki kamienny wał. Ale tama stara już była, a rządzili, jak wiemy, rezydenci. Gdy chodziło o tańce, umieli przełamać wszystkie przeszkody, aby jednak zbadać, o ile prąd wody, mróz i ząb czasu uszkodziły starą, kamienną tamę, na to nikt z nich czasu nie znalazł.
Nadeszła wiosna i tama zaczęła się rozluźniać.
Wodospad pod Ekeby był to potężny granitowy spad, którym staczała się rzeka. Szybki bieg spiętrzał jej fale, które kłębiły się i rozbijały o siebie wzajem. Gniewnie wzdymają się, obryzgują się pianą, potykają się o kamień lub kłodę drzewa, znów się podnoszą, by dalej potykać się, pienić, burzyć, wyć i huczeć.
Te to dzikie fale, odurzone wiosennem powietrzem, odzyskawszy znów wolność, przypuszczają szturm do kamiennej tamy. Z jękiem i stękaniem zbliżają się, rzucają się na nią i odskakują, jak białe głowy od muru, o który się obiły. Szturm to możliwie najgwałtowniejszy; wielkie kry lodowe służą im za tarcze, kłody drzewne za tarany, napadają, burzą, huczą, jak gdyby im ktoś przesyłał słowa komendy, tak sprawnie to robią. Nakoniec zawracają, ale z wielkim kamieniem, który oderwał się od tamy i z hukiem zapada w rzekę.
Zda się, jakoby je to przeraziło, gdyż cichną, ale potem ogarnia je radość, później naradzają się i dalejże znów naprzód! Powtarza się historya z kra-