Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/94

Ta strona została uwierzytelniona.
96

i wielkości Ekeby, ale w salach panuje tylko radość i naprężenie oczekiwania; świece woskowe palą się, wino płynie, tu nikt nie myśli o tem, co się dzieje na dworze w ciemną, burzliwą noc wiosenną.
Właśnie nadeszła chwila oczekiwana. Gösta wstaje i wychodzi po swoją narzeczoną. Ale musi przechodzić przez sień — drzwi stoją szeroko otwarte, przystanął, patrzy w ciemną noc — i słyszy i słyszy.
Słyszy dzwony dźwięczące i huczący wodospad. Słyszy trzask pękającego lodu, stuk zderzających się kłód drewnianych, słyszy huczący, szyderski, zwycięzki hymn wolności, śpiewany przez zbuntowane fale.
Zapomina o wszystkiem i wybiega. Nie troszczy się o gości, którzy pozostali w salach i z podniesionemi kielichami czekać będą — niech czekają! nic sobie z nich nie robi. Narzeczona też może poczekać. Mowa patrona Juliusza niech mu zamrze na ustach, dzisiejszej nocy nic nie będzie z wymiany pierścionków, nieme zdziwienie nie owładnie świetnem zebraniem.
Biada wam teraz, buntownicze fale, teraz naprawdę walczyć się będzie o wolność, teraz dotarł Gösta Berling do wodospadu, teraz ludzie usłyszeli głos przewodnika, teraz stoi na murach obrońca, zacznie się straszliwa walka. Słyszycie, jak nawołuje tłum, jak rozkazuje, jak wszystkich zmusza do działania?
— Światła, przedewszystkiem światła nam trzeba! Tu nie wystarczy latarka młynarza. Weźcie wiązkę chróstu, wynieście na pagórek i podpalcie. To robota dla kobiet i dzieci... tylko szybko! Zrób-