— Późno pani hrabina bawi na dworze, hrabino Elżbieto! — mówi.
— Proszę mnie puścić, panie Berlingu! Puść mnie pan do domu!
Posłuszny jej jest i odwraca się.
Ale ona jest nietylko wielką, damą, lecz także i serdecznie dobrem stworzeniem, które nie może znieść myśli, że człowieka popchnęła do rozpaczy — żałuje tego, co powiedziała, idzie za nim i chwyta jego dłoń.
— Przyszłam... przyszłam, aby... jąka... ach, panie Berlingu, przecież pan tego nie uczynił — proszę powiedzieć, że pan nie uczynił! Tak się przeraziłam, widząc pana przybiegającego... a przecież właściwie pana tylko szukałam. Chciałam pana prosić, aby pan zapomniał, co powiedziałam ostatnim razem i przychodził do nas jak dawniej!
— Jakże się pani hrabina tu dostała?
Roześmiała się nerwowo.
— Wiedziałam, że przybędę zapóźno, ale nie chciałam nikomu opowiadać, że tu idę, a zresztą, jak pan wie, nie można jechać przez jezioro.
— Pani hrabina je przeszła?
— Naturalnie. Ale, panie Berlingu, proszę mi powiedzieć, czy pan jest zaręczony? Pojmie pan, jak miłoby mi było dowiedzieć się, że nie! To przecież niedobrzeby było, a czuję, że ja byłabym temu winna: Nie powinien pan był przywiązywać tak wiele wagi do moich słów. Jestem cudzoziemką, nie znam tutejszych obyczajów. Tak pusto się zrobiło na Borgu. gdy pan przestał bywać.
Göście, stojącemu wśród mokrych krzaków ol-
Strona:PL Lagerlöf - Gösta Berling T2-3.djvu/98
Ta strona została uwierzytelniona.
100