nie wyglądających, jak ci, których ujrzałem po przebudzeniu. Po drodze stały liczne posągi miejscowych bogów, których znaczenie później mi wytłumaczono.
Podziwiałem sprawność mojej Damajanti, jak manewrowała sterem naszego samochodu, który sunął w górę ze znaczną prędkością — po gościńcach doskonale ubitych, równych i szerokich. Zaznaczyć muszę, że samochód zachowywał się wprost jak istota świadoma — i że bardzo mały był wysiłek mojej przewodniczki: wózek rzekłbyś toczył się sam przez się.
Niezwykle czarującą była moja Słonecznianka i poczułem do niej jakąś niezgłębioną sympatję. Wydawała mi się jakby istotą znajomą. Gdzie — skąd — jakim sposobem? A jednak było w niej coś takiego. I czułem z jej strony coś niby sympatję dla mnie. Jednak tyle mnie zagadek dręczyło, że chciałem przedewszystkiem dotrzeć do ich rdzenia.
Jedziemy więc do stolicy: do Surja-wastu. Surja-wastu to znaczy Gród Słońca. Nazwa ta przypomina Città del Sole. Civitas Solis. którą opisał podróżnik włoski z XVII w. Tommas Campanella[1].
Była to szczęśliwa kraina, w której się urzeczywistniły wszystkie ideały społeczne, o jakich my dzisiaj zaledwie marzyć śmiemy, jako o utopji.
- ↑ Tomasz Campanella (1568 — 1639), lekarz, poeta i myśliciel włoski napisał dzieło p.t. Civitas Solis (Republika Słońca), w której przedstawia utopijny świat doskonały. Jest to, mówiąc językiem dzisiejszym, społeczeństwo w rodzaju socjalistycznym, kierowane przez trzech mędrców, których imiona są: Miłość, Mądrość i Potęga, pod wodzą najwyższego: Słońca czyli Metafizyki.