z dawnych, czasów pozostały. W szkole np. cała wiedza streszczoną jest w jednej książce, a filozofowie wykładają swe systemy w skondensowanych krótkich aforyzmach. Nieznane tu jest prawie ślęczenie po bibljotekach: o ile kto chce widzieć, czy to kraje dalekie czyli wieki zamierzchłe — telepatycznie w nie przenika i wszystkie potrzebne mu wiadomości tą drogą zdobywa. Co się tyczy poezji — to krąży ona po świecie — jak u nas t. zw. pieśń ludowa i jest tak samo bezimienna. Nigdy nikt nie wie, czyim jest utworem — najbardziej rozpowszechniona powieść czy poemat.
To, co wygłaszał nasz pustelnik, była to pieśń na chwałę odcieleśnienia i wyzwolenia ducha z więzów materji.
Podziękowałem Wiśwamitrze za jego łaskawość względem mnie i zaznaczyłem jeszcze, żem w pobliżu lasu widział budynek szkolny: czy mógłbym go zobaczyć? Wiśwamitra zwrócił się do dwóch młodych rapsodów, aby mnie do szkoły zaprowadzili. Zbliżyli się do nas i powitali ze mną serdecznie. Byli to młodzi chłopcy, którzy niedawno szkołę opuścili i niedawno ulegli odcieleśnieniu: jeden zwał się Orota, drugi Kaspera. Gdym się pożegnał z moim mistrzem i całem gronem pustelników — wyszedłem na ścieżkę leśną, gdzie stał mój wózek; Orota siadł wraz ze mną, a Kaspera poleciał powietrzem. W niedługim czasie byliśmy przed wrotami szkoły. Było już koło siódmej i lekcje były skończone: chłopcy, od lat ośmiu do osiemnastu — byli zgromadzeni na dziedzińcu i oddawali się zabawom i igrzyskom. Mistrze gimnastycy czuwali nad nimi. Chłopcy bowiem — już to grali w piłkę, już to gonitwy urządzali, już to ćwiczyli się na reku, na kołach rzymskich, na trapezie it. d. Gimnastyka mało czem różniła się od naszej. Jeden z dyrektorów szkoły, poznawszy swoich
Strona:PL Lange - Miranda.djvu/84
Ta strona została przepisana.