— Tak — odezwał się Nawara — ludzie chwytają się we własne sieci. Jest to wieczna walka między prawdziwym idealizmem a fałszywym. Któż w słowach nie jest zwolennikiem prawdy? W rzeczywistości jednak my nienawidzimy prawdy — my kochamy obłudę, dla tego, że w obłudzie żyć raźniej. — My kochamy prawdę w pewnym specyficznym rodzaju: prawdę fałszywą albo fałsz prawdziwy coś, co naszym upodobaniom i przyzwyczajeniom pochlebia. Prawda bezwzględna burzy podstawy społeczne, wywraca je z gruntu i grozi naszym najwygodniejszym przesądom. Tylko bardzo nieliczne jednostki są zdolne żyć w istotnej prawdzie. Są to poniekąd bojownicy przyszłych form życia — i za taką osobę należy uważać Jadwigę. Trzeba jednak przyznać, że jej położenie było dosyć proste. Rzecz cała redukuje się do starcia między dwojgiem ludzi. Przypomnijmy sobie jednak sprawę Kaźmierza i Stefanii. Toć wszyscy byliśmy świadkami tej zmiany jaka zaszła w społeczeństwie względem nich — i to zaszła nagle, z dnia na dzień, z chwilą, kiedy wyrzekli się kłamstwa — i postanowili żyć zgodnie z prawdą.
— Cóż to za historya? zapytał Molten, który był jeszcze śród nas półobcy i mało znał nasze kółka.