Strona:PL Lange - Stypa.djvu/107

Ta strona została przepisana.

łej czeredy dam i panów — i wszyscy się domyślali, że między „tem dwojgiem“ coś jest, oczywiście postokroć więcej rozpowiadając, niż było rzeczywiście. W istocie między nimi nic nie było. Raz tylko jeden — mimowoli, bez woli, opętani — padli sobie w objęcia i usta ich połączyły się gorącym pocałunkiem, który był milczącą przysięgą miłości. — Czuli, że już odtąd należą do siebie. Czuli, że coś w ich życiu musi się zmienić; że trzeba coś przełamać i przezwyciężyć, aby dojść do zgody z własną prawdą. Właśnie w tym wyrazie streszcza się dramat. Kobiet zdradzających męża bez skrupułu, nawet ze spokojnem sumieniem, jest nie mało; toć większa część tych pań, które bywały u Janostwa i tych, których oni odwiedzali — większa część żyła w niewierności niemal całkowicie jawnej i przez ogół publiczności uznanej i uprawnionej. Prócz męża — zazwyczaj wszyscy wiedzieli, z kim romansuje pani Emilia, pani Adela, pani Felicita i pani Jadwiga. Wiedziano również, że p. Bolesław żyje z jakąś aktorką, p. Henryk z żoną jakiegoś właściciela fabryki powozów, a p. Jerzy z żoną przedstawiciela jakiejś innej fabryki. Szeptano sobie o tem na ucho, ale przyzwoitość nie pozwalała mówić głośno. Wiedziano doskonale, że starzejąca się pani Barbara lubi przeważnie młodych chłopców do lat dwudziestu i dwóch i że p. notaryusz lubi młode panienki od szesnastu do ośmnastu lat. Zresztą pocóż mam o tem wszystkiem wspominać? Są to po większej części nasi znajomi. Niewątpliwie Karol, jeżeli jest dobrym kronikarzem, zapisał to wszystko w swojej czerwonej książeczce. Ściśle biorąc i ja niepotrzebnie o tem mówię. Nazwisk nie powtarzam, ale imiona są przezroczyste. W klasycznym kraju obłudy i przyzwoi-