Strona:PL Lange - Stypa.djvu/131

Ta strona została przepisana.

ciach... Nie, pani, ja nie mogę popierać tak cynicznego zachowania się, nie mogę popierać grzechu i rozpusty... Nic pani dać nie mogę!
Tak plotłem trzy po trzy i sam upajałem się własną cnotą i własną wymową. Poczem dodałem:
— Ponieważ jesteś pani w nędzy, dam jej sto rubli na elementarne potrzeby, ale to dzieje się po raz pierwszy i ostatni.
Tu moja laleczka nanowo się rozpłakała:
— O, ja nieszczęśliwa! To niech już pan da choć te sto rubli.
Zaraz też uczyniłem, jak prosiła — i surowy, zimny, spokojny — jak senator rzymski — pożegnałem ją z godnością.
Odjechali, a ja w dalszym ciągu rozmyślałem nad swoim niepopełnionym grzechem i nad tą niedopitą czarą najsłodszego, upajającego trunku — i mówiłem sobie: — Jaki też to osieł ze mnie! — Ale potem przychodziła mi refleksya, że jednak zachowałem się wobec Feliksa, jak prawdziwy przyjaciel i człowiek honoru; i dumny byłem znowu z tego, żem taką nauczkę moralną wygłosił tej damie i żem jej zrobił przykrość odmową. I raz jeszcze myśli moje się zmieniły: bo rzeczywiście cała moja surowość względem tej porcelanki opierała się na zazdrości, że to nie ja piłem z tych źródeł Kastalskich, tylko inny. I powiedziałem sobie: — Kakoj że ja odnako podlec!
Tak się zakończyła moja historya z Amelią, ale ostatecznie kazałem Leonowi wypłacić na mój rachunek tysiąc rubli — i na Feliksie wymogłem, że swojej exżonie pewne alimenta posyłał. — Rozważywszy całą tę