Strona:PL Lange - Stypa.djvu/150

Ta strona została przepisana.

wać jej ręce — ja błagałem ją, ale nie w tym duchu, jak ona pragnęła — tylko w duchu, że tak powiem, cnoty. Przekładałem jej, żeby się uspokoiła; żeby nie zapominała o swojej czci, dobrem imieniu i t. d. Słowem mówiłem jej rzeczy, w które wcale nie wierzyłem, ale które były w tej okoliczności stosowne. Przyznajcie, że był to z mojej strony dowód niezwykłej siły moralnej. Ona niby to zgadzała się ze mną, niby to mi przeczyła; dość, żem powtórzył raz jeszcze swoje słowa: Dopóki będziesz żoną mego przyjaciela — nie mogę być twoim kochankiem. Ponieważ jednak czułem, że nie długo wytrzymam w takiej zbyt dusznej cnocie — wyjechałem pewnego dnia do Paryża i dopiero po czterech miesiącach powróciłem. Prócz kartek z widoczkami żadnej korespondencyi z Natalką nie prowadziłem. Od niej też miewałem od czasu do czasu dwa słowa. Sądziłem, że się uspokoiła, tymczasem uważcie, co to znaczy kobieta opętana. Na drugi lub trzeci dzień po moim przyjeździe — otrzymałem rozkaz, abym się natychmiast stawił tam a tam. Podpis: Natalka. Oczywiście nie omieszkałem tego uczynić. Byłem zdumiony, że nie u męża przebywa, ale odnajmuje pokój samodzielny. Była przytem wielce blada, znużona długą walką wewnętrzną, omdlała niejako i woli pozbawiona. Była widocznie przetrawiona smutkiem i melancholią. — Gdym się ją pytał o trzynaście spraw jednocześnie, powiedziała mi: — Już nie jestem żoną twego przyjaciela. Jestem rozwiedziona. Czyń, coś zapowiedział. — Tu zasłona spada. Po ukończeniu sztuki — apoteoza. Niebo się otwiera. Cnota zostaje wynagrodzoną. Mogłem powiedzieć o sobie jak Sulamita: Jestem jako dziewica w