Strona:PL Lange - Stypa.djvu/151

Ta strona została przepisana.

dzień ślubu. Nic nie wiem, niczego się nie spodziewam, ale na wszystko jestem przygotowany!
— A zatem?...
— No, i cóż miałem robić? skromnie odparł Warecki. Żałowałem Infelixa, ale musiałem przecież zobowiązania wypełnić. Honor mi to nakazywał.
— Oby każdy tak służył sprawom honoru, jak ty! — Teraz zaś, gdyś tak piękną odebrał nagrodę cnoty, powiedz o swojem kłamstwie, gdyż taki jest porządek ustanowiony przez Dantyszka.
— Wybaczcie, wolę się wstrzymać i po tem pięknem wspomnieniu nie przechodzić od razu do innej nieco trywialnej opowieści. Niech Okolicz mówi.
— Nie — i ja poczekam. Moja historya zapewne stanowi pendant do powieści Fredzia. Wolę naprzód wysłuchać jego przygody, a potem swoją opowiem, kto weźmie rekord kłamstwa.
— Niech więc mówi Dantyszek.
— Zatem opowiadaj swe grzechy, cochon indiscret!
— Istotnie, zrekł Dantyszek, nie mogę się pochwalić cnotą jak wy. Popełniłem grzech, zdradziłem świętą tajemnicę. Prawda, że zdarzyło się to w niemało lat po fakcie, kiedy cała sprawa utonęła w morzu pamięci i niepamięci, a jednak żałuję wielce tego grzechu, gdyż w ten sposób wspomnienie ubarwiło mi się na czarno. Przestąpiłem bezecnie przykazanie mędrca francuskiego o buciku. Powiedziałem o tem profesorowi. Są sprawy, o których należy milczeć. Pewnego dnia jakaś piękna dama ci rzecze: — Wszystko ci zrobię, oddam ci się cała i bez pamięci, ale mi przysięgnij, że nigdy ni-