Strona:PL Lange - Stypa.djvu/161

Ta strona została przepisana.

wiła: — Żaden z was nie byłby zdolny do takiego czynu! Przed paru laty w Drezdnie było takie zdarzenie: młoda, bardzo przystojna panna była zaręczona z niemniej miłym młodzieńcem; kochali się bardzo i zdawało się, że nic nie stoi na przeszkodzie ich szczęściu. Tymczasem w pannie odbywała się jakaś niewytłomaczona przemiana, na tle psychozy — jak się dzisiaj mówi, gdyż inaczej czynu jej niepodobna objaśnić. — Oto pewnego dnia, gdy młodzieniec przyszedł w odwiedziny do swej narzeczonej, panna mu powiada: „Zamknij oczy otwórz usta!“ Ów, przypuszczając, że ona — obyczajem dziewic — chce mu włożyć w usta czekoladkę, lub coś podobnego, uczynił podług rozkazu: otworzył usta — zamknął oczy. Dziewica wówczas włożyła mu w usta rewolwer — pif, paf! — i na miejscu go zabiła. Naturalnie wzięto ją do więzienia, badano i sądzono. Została skazana na śmierć: ścięta mieczem katowskim i pochowana w ostatniej części cmentarza. — A teraz w czem pointe tej historyi? Oto w dzień zaduszny tysiące kobiet z całego Drezdna i okolic zbiera się corocznie nad grobem zabójczym i obsypuje go wieńcami i bukietami kwiatów. Sądzę, że w tym dziwnym fenomenie są dwie rzeczy cale różne, z jednej strony jakiś milczący protest kobiet przeciw mężczyźnie i hołd złożony nienawiści przeciw memu, albo dziwnej właśnie formie miłości; z drugiej — samo zamiłowanie zbrodniczości, do której inne nie mają odwagi. — Jeżeli same nie mają odpowiedniej energii o wykonania zbrodni, kobiety jednak lubią oddychać atmosferą krwi i okrucieństwa. — Panią Izabelę poznałem bardzo niedawno — tak, że miała o mnie dość nieokreślone pojęcie. Wiedziała, że coś tam pisuję po gazetach, ale