Strona:PL Lange - Stypa.djvu/162

Ta strona została przepisana.

nic dokładnego. Nadto nie wyobrażała sobie, żeby z tego można było żyć; jako żona lampiarza — sądziła, że tylko lampiarz może mieć gotówkę... Jeszcze się zachowały takie poglądy w prowincyonalnych zakątkach Warszawy. Zagadką było wprost dla niej, z czego żyję, ale błogosławię tę jej nieświadomość, gdyż stąd wyniknął dla mnie słodki a niespodziewany rezultat. Była raz mowa o tem, gdzie mieszkam, a mieszkałem wtedy rzeczywiście w niepodobnej okolicy — na krańcach ulicy Dyabelskiej, prawie na pustkowiu. Sprawy moje tak się właśnie ułożyły, że musiałem się tam przenieść. Ulica leży niedaleko Belwederu, ale sięga samych brzegów Wisły — tak, że naraz znajdujesz się w krainie pustej, gdzie same parkany, lub place bez zabudowań. — Na pytanie pięknej damy, gdzie mieszkam, odpowiedziałem, że przy ulicy Dyabelskiej. Sama ta nazwa już zrobiła nie małe wrażenie, ale moja Bella, która, jako dobra Warszawianka, zna trzy, cztery ulice, nie wiedziała wcale, gdzie to leży. — „To gdzieś koło Powązek — mówiła“. Bynajmniej, na wprost przeciwnej peryferyi miasta, prawie nad samą Wisłą. — „O jakże to daleko!“ — W samem sercu stolicy nożowców — tam mają oni swoje sejmy! — „Czy być może — i nic się pan nie boi? To przecież są okropni ludzie!“ — Ale przeciwnie — najsympatyczniejsi ludzie, jakich znam — mówiłem półżartem. — „Co pan mówi? i oni panu krzywdy nie zrobili?“ — Niech­‑że Bóg broni — z chwilą, gdy jestem swój — nic mi nie zrobią. Mają oni swoje zasady honoru, cnoty rycerskie. Swojego nożowcy nie skrzywdzą! — „Swojego?“ — zapytała pół­‑drżącym głosem.
Tu muszę was objaśnić, że nasi apasze mają swój