Strona:PL Lange - Stypa.djvu/164

Ta strona została przepisana.

widocznie dobra. — Jak? — odparłem z powagą — wchodząc w rolę. W prosty sposób. Jeżeli spotykam jakiego przechodnia, który mi się wydaje odpowiedni do moich celów — oczywiście w bocznej ulicy, gdzie niema świadka — dopadam do niego, ściskam go za gardło, obalam, kolanem go przygniatam (wszystkie te ruchy wykonywałem z miejsca z bajeczną pantominą) — i albo żądam pieniędzy — albo wprost go sztyletem, na wskroś — durch! o, tak! Poczem najspokojniej odchodzę.
Izabela omdlała. No, tego sobie nie życzyłem. Po chwili ocuciłem ją wodą kolońską. — „Cóż się pani stało? — „Ach, pan mnie wzruszył do głębi. My tu prowadzimy życie tak jednostajne, że to co pan mówi, tak wygląda, jak z krainy baśni. — „Trzeba sobie umieć stworzyć baśń w tem szarem życiu — rzekłem sentencyonainie. Ona zaś już mniej trwożnie: — „I często pan — tak? — (tu uczyniła gest, mający oznaczać zabójstwo). — „O, parę razy na miesiąc! — „Boże, jaki z pana straszny człowiek. Ja już oddawna coś takiego o panu przypuszczałam. — „Na miłość boską — padłem przed nią na kolana. Izabelo, tylko nie mów o tem nikomu, bo mnie zgubisz na wieki. — „Nie powiem. „Przysięgam. — „Niechaj to będzie tajemnicą między nami. — Pocałowałem ją przy tej okazyi w nogę; poczem wstałem i pocałowałem ją w usta. Elle se laissait faire, poczem rzekła: — „Powiem panu, że chciałabym choć na jeden dzień porzucić to nudne życie — i tak pobujać z Fra Diavolem! (Tak mnie nazwała). — „Chciałabyś — (tu wyjąłem z kieszeni mały sztylecik, który zawsze mam przy sobie) — chciałabyś tak — kogo — przebić? — „Nie — o — nie! Chciałabym widzieć taką scenę bohaterską. — „Zapewne, ale ze względu