Strona:PL Lange - Stypa.djvu/167

Ta strona została przepisana.

jawy. Były tam rzeczy bardzo ciekawe, ale naraz się urwały... Damayanti straciła cały swój dzisiejszy zapas fluidu — czy też była wyczerpana, dość, że naraz duchy przestały się odzywać. (Uważacie, wobec tej damy przyszło mi naraz do głowy — udawać bardzo wierzącego w te cudowiska). Koło północy wreszcie stolik się przechylił. Iks — wielki nasz arcykapłan — czujny bardzo na przejawy — natychmiast głosem łagodnej prośby zapytał:
— Co nam powiesz, stoliku? — Stolik wypukał powoli, jakby zmęczony: D­‑O­‑B­‑R­‑A­‑N­‑O­‑C D­‑Z­‑I­‑E­‑C­‑I. Byliśmy bardzo wzruszeni. Jakieś pożegnanie. Trzeba zaś wiedzieć, że u Iksów przed miesiącem może umarła ciotka Genowefa. — Iks tedy naraz rzecz pojął. „To ciotka Genowefa! — Ale nie był pewny; więc pyta: „Czy to ty, ciotko Genowefo! — Stolik trzykrotnie uderzył nóżką w podłogę, co znaczy: Tak! — Daj nam jeszcze znak. Stolik odpowiedział: Tak! — Czekaliśmy chwilę pełni trwogi uroczystej... Co to będzie... Naraz — mówię pani — ukazała się w powietrzu ręka biała cudownej postaci — powiewna — niemateryalna, najwidoczniej ręka istoty wyższej, astralnej, jaką niewątpliwie została po śmierci ciotka Genowefa (między nami mówiąc, szanowni koledzy, była to kłótliwa stara panna) — i ręka ta zbliżyła się do mojej sąsiadki, do panny Janiny, koło medyum siedzącej — i trzykrotnie lekko, lecz głośno, uderzyła ją w plecy. Uderzenie, jak mówię było głośne, ale nie przypominało w niczem uderzenia żywej ręki w suknię, okrywającą pannę Janinę; raczej był to odgłos oklasku, niby uderzenie ręki o rękę. Janina poczuła ty — ko łagodne jakby pieszczotliwe dotknięcie, nie zaś ude-