— Przyjmuję do głosu — rzekł Dantyszek i zapisał: Molten przeciwko...
— Przeciwko Don‑Juanowi — zawołał Fredzio.
— Czy się zgadzacie na to oskarżenie? Czy nie zastrzegacie sobie apelacyi?
— O tyle — o ile. W każdym razie — zapisz: obrona Don‑Juana.
— Dobrze. Kto chce jeszcze wystąpić przeciw poprzednim przemówieniom?
— Ja — rzekł Janek. Właściwie nie zamierzam mówić przeciw, ponieważ jednak Okolicz wspomniał tu o niektórych fenomenach astralnych, przeto chciałem się z nim bliżej o tem porozumieć.
— Jan Podobłoczny: o czwartym wymiarze — zapisał Dantyszek. A ty, Styczeń — o czem chcesz mówić.
— Ja, odparł tamten, zapatrzony w jakiś obrazek na ścianie — ja o cieniach, o widmach, snach i złudzeniach.
— Bardzo ciekawe — rzekł Dantyszek — i zapisał: Styczeń — niewiadomo o czem.
— Czy Karol, doktór, mecenas chcą coś powiedzieć?
— Co się mnie tyczy — to ja nic nie mówię. Ja tylko czytam ze swojej książeczki przy okazyi.
— Ja zaś — odparł adwokat — nie mogę nic powiedzieć ludziom, których honor polega właśnie na ciągłem łamaniu prawa.
— Tu nie idzie o prawo pisane — zauważył Tarło — ale o prawo moralne. Zastrzegam sobie głos w tej materyi.
Strona:PL Lange - Stypa.djvu/170
Ta strona została przepisana.