Strona:PL Lange - Stypa.djvu/172

Ta strona została przepisana.

— Moi panowie słucham ja a słucham waszych opowiadań i nie rozumiem jednej rzeczy. Kiedyśmy tu wrócili z pogrzebu Stefana — wszyscy, jeden przez drugiego, pomstowali na kobiety, opowiadali o ich zdradach, kłamstwie, przewrotności, zbrodni; o krzywdach, jakich każdy z was doznał od nich; o męczarniach, jakie wam zadały — i co tylko chcecie. — Tymczasem okazuje się cale przeciwnie: każdy to z was kobiety okpił, odrwił, oszwabił, wyzyskał, a potem plunął i poszedł. Kto tu więc jest ofiarą? Nie wy, ale one. — Co kobieta, to łup. — Tacy z was myśliwcy.
— Mylisz się, drogi panie Molten — my nie opowiadamy tych historyj, gdzie nas kobiety wywiodły w pole, bo niemiło jest przypominać sobie, że człowiek był gawronem. A nikt nie może o sobie tego powiedzieć, żeby za każdym razem mu się udało. Sam Casanova — pisze, jak go nieraz kobieta właśnie oszukała, choć on był mistrzem nad mistrze. To jest polowanie albo gra: ze stada kuropatw — trafisz jednę albo dwie, z dwunastu kart — jedna wyjdzie w twoim kolorze. Tak samo i tu: na dwadzieścia cztery twoje starania — raz lub dwa ci się uda. Po co wspominać o pudłach i przegranych?