mi zakazał. — Chciałbym wam opowiedzieć jedno zdarzenie mego życia — wprost niewiarogodne — ale się lękam, że w towarzystwie takich cyników i sceptyków mógłbym śmiech wywołać.
— Ale skądże znowu, opowiadaj — z góry masz zapewnioną naszą wiarę.
— Zatem dobrze... Owóż, jakkolwiek sam nie jestem medyum, ale mam w sobie niemałą dozę jakiegoś fluidu, który sprawia, że mnie nazywano médiumoide, a Damayanti uważała mnie za sensitivo — to znaczy za osobnika, który na medyum działa w sposób dodatni i podniecający. Dlategom na seansach zwykle siadywał przy niej: rzeczywiście zjawy były nadzwyczajne, ale po każdym seansie byłem poprostu chory. Przez jakiś czas, mniej więcej co trzy dni bywałem na zebraniach. W nocy miewałem zmory, hallucynacye... Owóż, pewnego dnia wstałem dziwnie przygnębiony, wprost jakby zlekka otruty jakimś nieswoim fluidem. Zapach ozonu prześladował mi nos i podniebienie; ręce miałem tego dnia zimne, wprost lodowate, choć to był czerwiec... Zresztą byłem zupełnie przytomny... Czułem, że te wszystkie ciężkie symptomaty — to wpływ medyum... Postanowiłem tego wieczoru nie iść na seans — o godzinie piątej udałem się do Girardin‘a, na lekcyę floretu, czego od paru tygodni zaniedbałem; potem o wpół do siódmej poszedłem do towarzystwa techników, gdzie mój brat Zygmunt wykładał swój pomysł o sposobach wydobywania azotu z powietrza dla tworzenia saletry; wieczorem poszedłem na operetkę Mascotte. Wszystko to czyniłem, aby się oderwać od widni i supernaturaliów, aby zestąpić na ziemię między sport, technikę gospodarczą
Strona:PL Lange - Stypa.djvu/180
Ta strona została przepisana.