— Ze swojej praktyki lekarskiej przypominam sobie pewną cudowną kobietę, która zapewne byłaby urzeczywistnieniem ideału Stycznia. Niestety, gdybym był o tem wiedział wcześniej, rzecz byłaby inna, ale dziś jest ona poślubiona — i już Styczeń ma do niej drogę zamkniętą. Zresztą ta pani mieszka na głębokiej Ukrainie. A naprzód muszę wam powiedzieć o sobie, że — jakkolwiek miałem trzy żony — zawsze jestem bardzo wrażliwy na wdzięki niewieście i każda na mnie inaczej oddziaływa. Dla tego stworzyłem sobie z całego szeregu moich znajomych gammę i wszystkie nazwałem, jak tany w muzyce: do‑re‑mi‑fa‑sol‑la‑si i t. d. Jest to maj cykl p. t. Nastroje. Owóż w tym cyklu, w tonie sol — miałem pewien nastrój, który dziś nazwałbym Styczniowskiim, gdyż był całkowicie w duchu Stycznia. Znałem pewną kobietę przedziwną porówno zewnętrznie jak i duchowo. Była ona prawdziwie jak sol — słońce, coś w niej było z Heliosa czy z Helionei, o ile taka bogini istniała, po prostu promień słońca. Stary cynik, jak ja — a przecież w jej obecności czułem jakąś szczególną, powiedziałbym platońską, pogodę ducha. Było mi koło niej tak dobrze,
Strona:PL Lange - Stypa.djvu/195
Ta strona została przepisana.