ko to są rzeczy bardzo godne uwagi, ale nie zapominajmy, żeśmy się tu zebrali dla uczczenia pamięci Stefana. Trzeba mu piękną sprawić uroczystość.
— To też — odezwał się Okolicz — proponuję nową kolejkę. Niechaj jego cień błąka się szczęśliwie pośród pól Elizejskich i niechaj go tam jaka wyczekująca Elektra przyjmie tkliwiej, niż Wanda.
— Czy pamiętacie ostatnią symfonię, którą nasz mały skomponował? rzekł Styczeń — i, wstawszy od stołu, ruszył do fortepianu. — O, patrzcie — jeszcze tu leżą jego nuty!
I gdy Okolicz rozlewał na nowo kieliszki, a piwniczy wnosił rozliczne majonezy i inne potrawy — Styczeń przygotowywał się do odegrania ostatniej pieśni zmarłego muzyka.
— To jego ostatnie opus. Nazywa się Amor i Faun.
Styczeń był z zawodu malarzem, ale pozatem uprawiał śpiew, muzykę, rzeźbę, akwafortę, sztukę aktorską, pisywał nawet wiersze, nowele, dzieła dramatyczne, a pozatem jeszcze pracował nad aeronautyką. Leonardo w miniaturze. We wszystkiem niezły, w niczem pierwszorzędny. Jednakże fortepian może stanowił jego właściwe powołanie. Grał z uczuciem i nawet Stefan cenił go jako wykonawcę.
Uderzył parę akordów i cała nasza uwaga w tę stronę się skierowała.
Symfonia wyrażała różne tony sentymentu miłosnego. Naprzód szły dźwięki o melodyi naiwnej, przebudzenie serca i zmysłów, pełnych oczekiwania; jeszcze echo pieśni dziecinnych dzwoniło w tych nowych zadziwionych uczuciach. Później ton się zmienił; zaczęła
Strona:PL Lange - Stypa.djvu/28
Ta strona została przepisana.