źnie, gdzie dusza jej albo wcale, albo rzadko i na mgnienie tylko dosięga.
— Marya Antonina — rzekł mecenas — pokochała swego męża dopiero na jeden czy dwa dni przed śmiercią. Trzeba było aż tak trywialnego i dotykalnego fenomenu, jak oczekiwanie gilotyny, aby ta szlachetna dama rozrzewniła się nad poczciwym ślusarzem w koronie.
— Należy jednak przyznać — zauważył Dantyszek — że Wanda jest pod tym względem wyższą od Maryi Antoniny. Ona pozostała wciąż niewzruszoną wobec brutalnego faktu samobójstwa Stefana. To już animalitas skondensowana — albo może duch nadkobiecy — wyższy nad wszelkie cierpienia.
— Ale powiedzcież mi — zapytał Molten — co to za jegomość, który...
— Który — przerwał Karol — uratował trzysta kobiet.
— Jakto?
— Wanda jest to jedna z tych, o których mówi Słowacki, że „trzystu mieć chciała pod wachlarza trzonkiem“. To też kobiety ją nienawidziły, gdyż bez mała trzysta małżeństw popsuła.
— Teraz się pocieszą... Wanda zamąż wychodzi...
— Cóż to za jegomość? Tak niedawno się tu zjawił. a zwyciężył odrazu trzystu miejscowych...
— Podobno jakiś połamany hrabia... ma duży majątek w Besarabii i w czernihowskiej gubernii, a, o ile wiem, matka Wandy jest dziś w bardzo zawikłanych interesach. Pojmujecie, że złapać takiego zięcia — to złote jabłko! Cała ta afera — małżeństwo Wandy — to robota
Strona:PL Lange - Stypa.djvu/43
Ta strona została przepisana.