wypadało u niej daleko zabawniej. Nieraz smętna zaduma była na jej czole. Myślałem, że po nieboszczyku mężu; więc żeby jej sprawić przyjemność, wychwalałem jego cnoty i szlachetność. Był to, nawiasem mówiąc, znacznie starszy od niej człowiek, tępogłowy niedołęga i tabetyk, który dwa z górą ostatnie lata swego życia przeleżał w łóżku nieruchomy. Florentyna blagowała dla niego wielką miłość; nazywała go, nie wiem dlaczego: mój torreador! Czyżby miał nieustannie wojować z rogami? Rzecz ta pozostała na zawsze tajemnicą mojej półnarzeczonej. Byłem w czasie jego śmierci, jako testis — i nawet pewną, dość osobliwą, służbę musiałem wykonać przy tej okazyi. Okazało się mianowicie, że służące pani Florentyny, uważając, nie bez racyi, że leżącemu w łóżku przez tyli czas tabetykowi garderoba wogóle jest niepotrzebna — zwolna wyniosły wszystko, co było w szafie i rozdały swoim licznym przyjaciołom. Tajemnica ta odkryta została dopiero po śmierci męża, gdyśmy chcieli go przybrać w odpowiednie szaty. Musiałem tedy iść na miasto i kupić nieboszczykowi spodnie, oczywiście tanie, a wyrażające nieutulony żal owdowiałej damy. Zapłaciłem siedem i pół rubla.
Nieboszczyk miał osobliwy, choć nie pozbawiony wdzięku, pomysł — i gdybym był sentymentalny, to miałbym okazyę do bardzo tkliwych wzruszeń. Zapewne przewidując swoją śmierć — zamówił on potajemnie u ogrodnika piękny bukiet, który miał być wręczony Florentynie w dzień jej imienin. Wyobraźcie sobie, że coś w trzy miesiące po śmierci męża — wdowa otrzymuje bukiet z jego biletem wizytowym. Jakiś mistyczny dreszcz ją opanował — i może nigdy nie była tak
Strona:PL Lange - Stypa.djvu/52
Ta strona została przepisana.