Strona:PL Lange - Stypa.djvu/60

Ta strona została przepisana.

na sukni, ale w różnych odcieniach. Ta rozmaitość odcieni... I przytem grała po mistrzowsku na fortepianie, zwłaszcza Szopena... Przypomina mi ją nieco Wanda, ale jest stanowczo trywialniejsza; ma w sobie trochę lwicy, trochę mieszczki. Irena była też zbiorem przeciwieństw: półgrzesznica, półświęta. Miewała ona dziwne napady mistyki: stąd jej późniejszy zwrot do illuminatów, u których także bywałem. Otóż ja chciałem, aby moja królowa grzechu była dla mnie świętą. Jest to naturalne zjednoczenie przeciwieństw... Owóż... Czekajcie chwilę, niech zbiorę myśli...
— Widzę — rzekł Dantyszek — że jeszcze jesteś pod wrażeniem i nie mówisz spokojnie... Stańże się historykiem swojej własnej sprawy — sine ira et studio. Może kieliszek madery?
— Proszę. Mówię zupełnie spokojnie. Miałem pięć miesięcy niewymownego szczęścia. Stało się, że w interesach majątkowych Irena musiała wyjechać do siebie, do Burzanów... Incipit tragoedia. Odwiozłem ją na stacyę — wieczór był — jechaliśmy nieco spóźnieni. Ta jazda była może ostatnią godziną szczęśliwą w tym okresie mego życia. Na dworcu był gwar, ścisk, tłum ludzi, wrzask, świst... Właśnie, gdyśmy wchodzili do sali, pogrzebowo zabrzmiał pierwszy dzwonek. Podróżni, jeden przez drugiego, spieszyli na peron, gdy nam wypadało dopiero starać się o bilet itd. Był wielki czas... Nareszcie i my byliśmy gotowi: chwilowo miałem myśl, aby jechać z nią razem, ale zakląłem się dyrektorowi teatru, że będę jutro na próbie mojej sztuki „Symposion“, która tak bohatersko upadła po dwóch przedstawieniach. Zatrzymałem się tedy. Spieszyliśmy teraz oczywiście i my, a zwła-