Strona:PL Lange - Stypa.djvu/67

Ta strona została przepisana.

cale inaczej poszły wypadki dalsze. Mówisz sam, że ci Przeznaczenie wygładzało ścieżki — i widocznie nazbyt cię wypieściło. Losy tedy postanowiły cię wypróbować — i jak mi się zdaje — wyszedłeś okaleczony na duchu. Próba się nie powiodła. Prawda objawiła ci się zapóźno.
— Przyznaję, żem zawinił. Szkoda mi było stracić osobę, która, choć mię udręczyła, była mi nad wyraz drogą. Lękałem się prawdy — i pogrążyłem się dobrowolnie w bagno kłamstwa. Był to kompromis — wiem — i dla tego obudziła się we mnie samopogarda, może bardziej dręcząca.
— Ja także, mówił Dantyszek, nie jestem bezwzględnym czcicielem kłamstwa. Lubię prawdę, o ile ją gdzie można znaleźć, co bywa rzadko. Jednakże miłość istotna, niekłamana wydaje mi się zupełnie niema. Milczenie — jest duszą wszelkiej głębi. Ludzie rzeczywistą miłością olśnieni — nie mają sobie nic do powiedzenia, bo wszystko już bez słów powiedzieli sobie. Miłość­‑błyskawica obnażyła ich dusze i stoją wobec siebie jak jasnowidzący. Po co słowo? Cóż ono może dodać do uczucia? Rozumiem tu oczywiście miłość­‑błyskawicę, miłość­‑piorun, miłość­‑krzyk, ocemgnienie, objawienie... Miłość nie trwa dłużej... Wszystko inne — to są rzeczy społeczne, cywilizacya, wychowanie, religia, wreszcie i nasz bezmyślny egoizm, który chce boskość tego jednego momentu rozciągnąć na długie dni i lata... Mówicie dużo o przeznaczeniu. Ja wierzę, że przeznaczenie kocha tych, co kochają błyskawice. Byłem i ja niegdyś kochankiem przeznaczeń.
Dantyszek, recte Władysław Herkner — miał istotnie w życiu parę lat niespodziewanego sukcesu, jakim War-