Strona:PL Lange - Stypa.djvu/75

Ta strona została przepisana.

cielek tego autora, ale pomimo cały zachwyt dla sztuki, oburzała ją najbardziej zamiana wierności małżeńskiej na „białe pawie“. — Pomyśl pan tylko — mówiła dama — z jednej strony miłość, wiara, uczciwość, rodzina — a z drugiej biały paw! To urągowisko! — Być może! A pani za białego pawia nie zdradziłaby męża? — Nie, panie! Broń mnie, Boże! — Wówczas, przypomniawszy sobie rozmowę księcia biskupa Warmińskiego z panią kasztelanową Krakowską, zapytałem w sposób cynicznie bezczelny:
— A za ileby pani go zdradziła? — Trafiłem dobrze; moja dama stała się cała szkarłatem. Uśmiechnąłem się. — Widzi pani do jakich błędów można dojść drogą niby to logicznych rozumowań. Właśnie mądrość autora polega na tem, że wymienia tu wartości zupełnie idealne: białe pawie, zielone ametysty. Zresztą niech pani przyzna, że kobiecie naprawdę zakochanej, kobiecie opętanej miłością można mówić byle co... Słowa nic tu nie znaczą. Wszystko jest w spojrzeniach, w pulsach, w niewidzialnym elektromagnetyzmie ciał i dusz... Gdyby kochanek mówił kochance styczeń, luty, marzec, albo poniedziałek, wtorek, środa — to zupełnie wystarczy do porozumienia. A wszystko inne jest literaturą!
— Brawo! — zawołał Fredzio. Zawsze byłeś cudownem dzieckiem, mój Karolku. Będę ja musiał od ciebie pożyczyć twój karnet — i zrobię z niego literaturę.

— A jednakże — zauważył Styczeń — mądrość ludowa nie pochwala milczenia. — Pieśń wyraźnie zastrzega:

Powiedz­‑że mi, powiedz,
Co mi masz powiedzieć,