Strona:PL Lange - Stypa.djvu/78

Ta strona została przepisana.

— Nie będę tu — rzecze doktór — rozważał ani moralnej strony cudu p. Władysława, ani też nie będę go rozpatrywał ze stanowiska prawnego, nawet lekarskiego, choć dałoby się i o tem coś powiedzieć. Chcę traktować tę sprawę jako fenomen przeznaczenia, dla którego niemasz ani etyki, ani społeczności, ani prawa, ani medycyny; dla którego istnieje tylko igrzysko sił oderwanych. Przeznaczenie jest to wielkie Monte Carlo bytu: rzuca nami jak gracz w trente­‑et­‑quarante i jeżeli z tego stanowiska zapatrywać się będziemy na ów cud, to można śmiało powiedzieć, że p. Władysław rozbił bank, a podobno (wierzmy ułudzie Erosa) była to skrzynia piękności niepospolitej. Czy jednak nie była ta Zosia zwykłą histeryczką o obłędzie erotycznym? czy Dantyszek poprostu nie obudził w niej drzemiącego instynktu? Ale zapowiedziałem, że pominę kwestye lekarskie. — Znowu powracam do fatum. Kwestya wielka, czy ta sama ekstaza mogłaby się powtórzyć nawet z tą samą osobą? Z pewnego względu może i dobrze się stało, że Dantyszek już nigdy nie spotkał swej Dryady. Te dawne miłości — to czasami tak znika z pamięci, że zaledwie z trudem sobie przypomnisz... Właśnie ja miałem wręcz od-