Strona:PL Lange - Stypa.djvu/89

Ta strona została przepisana.

Czy pan myśli, że mi to przyjemne i że to się zgadza z moją rzeczywistą naturą — tak obmawiać kobietę — i to osobę, która jeszcze miesiąc temu była moją żoną? A jednak muszę. Ona mnie nigdy nie rozumiała. Ja krążyłem w najwyższych sferach ducha (biedak! mówił to zupełnie szczerze), ona chwytała tylko strony zewnętrzne. Kiedy nasze bydełko (publiczność!) wysykało moje sztuki, ona stanęła po stronie bydełka i tak ujawniła płytką mizeryę swej duszy. Śród moich kolegów, którym ufałem, wybierała sobie co najtęższych a bardzo przedsiębiorczych chłopców — i do współki z nimi drwiła ze mnie i z moich ideałów, a zarazem zdradzała mnie najbezecniej: byłem po stokroć rogaty. O, i niech pan nie sądzi, że do tego był jej potrzebny zawsze jaki Übermensch; nieraz zadawalała się prostym parobkiem, zwłaszcza na wsi, kiedy nie było literatów. Długo znosiłem tę hańbę i tę mękę — ale wreszcie przebudziła się we mnie godność człowieka. Rozwód — to jedyne zbawienie. Jestem na drodze do tego Edenu. Niech mi pan powinszuje, a jeżeli pan nie ma żony... — Nie mam. — To niech się pan nie żeni. Radzę panu, jak człowiek, co drogo zapłacił za doświadczenie.... — Czy z tego doświadczenia skorzystam, nie wiem, gdyż każdy człowiek musi sam wszystkiego doświadczyć. Ale nie idzie tu o mnie: dość obojętnie zaczęta rozmowa ze Zdzisławem, zakończyła się nader ciekawem zagadnieniem. Gorąco pragnąłem zobaczyć Celinę i porozmawiać z nią o tej całej sprawie. Interesowało mnie, jak ona właśnie tę całą rzecz wystawi. Szczęście mi sprzyjało. Pani Celina, która dotąd była mało widzialna i najczęściej koło domowego atrium ukryta, naraz zaczęła się pokazywać w świecie, w towa-