Strona:PL Latawica (Michał Bałucki) 011.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

ścia nie przepuści, żeby od niego coś nie wymęczyć.
— A i tak chodzi jak dziadówka — wtrącił jakiś młody.
— A, bo pieniądze na lichwę pożycza. Mało jej to przepadło u Sobka! Powędrował na Węgry łoni (przeszłego roku) i przepadł razem z papierkami (banknotami), co wydurzył od niej.
— Ma ona i bez tego dosyć grosza.
— I jeszcze z głodu przy nich zdechnie, bo drugiej takiej skąpej nie uświadczy (nie zobaczy) w całym świecie.
Gromadka górali chórem się zaśmiała z tego. Dziewczyna nie zważała na to, zdawała się nie słyszeć, co o niej mówiono, jeno ciągle poglądała niecierpliwie na mnie i kiwała na woźnicę, aby jechał. Był to więc rodzaj faktora górskiego, równie natrętna i przyczepna, jak nasi żydkowie. Nie mogąc się jej pozbyć, kazałem jechać za nią.
Pomimo że konik wartko przebiegał nogami, biegła równo z wózkiem, jak pies gończy. Żylaste jej nogi i chude piersi, widocznie przyzwyczajone były do takiego biegania, bo nie męczyła się nawet, ani zadyszała. Czasami tylko pomagała sobie, czepiając się