Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/104

Ta strona została przepisana.

pod sklepienie, gdzie się schroniły, spadały na dół wprost w olbrzymie ognisko, gdzie Marsjanie urządzali z nich rzeź prawdziwą, bijąc je swemi maczugami lub dusząc bez litości.
Był to widok straszny: niby rozdział Apokalipsy, ilustrowany przez malarza o bujnej wyobraźni...
Ogień, strzelający wysoko, wśród ścian czarnego bazaltu, te postacie potworne, wijące się w mękach wśród płomieni, krew płynąca strumieniami, krzyki, wycia ogłuszające — tworzyły obraz, który ścinał krew w żyłach...
Nakoniec wyszliśmy, nie mogąc wytrzymać strasznego zaduchu palących się ciał — przez galerję, której dotąd nie widziałem: miała ona pozór dopiero co wykopanej...»



W tem miejscu Robert umilkł, oświadczywszy, iż musi nieco odpocząć; słuchacze jego jednak tak byli pod wrażeniem słyszanych okropności, że nikt nie przerywał milczenia. Kerifa tylko wstała i podała opowiadającemu chłodny sorbet, który Robert wypił z przyjemnością.
Odpocząwszy chwilę, opowiadał dalej.

IX.   Po zwycięstwie.

«Dopóki walczyłem z Erloorami, podniecenie gorączkowe podtrzymywało moje siły: nie czułem zmęczenia ani bólu z ran otrzymanych.
Lecz, gdy uczułem się swobodnym, nerwy moje uległy wyczerpaniu i wpadłem w omdlenie, trwające