Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/117

Ta strona została przepisana.

echo rozchodzi się z równą mocą, jak w pustyni budynku i ów szmer, tak ją niepokojący, pochodził zapewne z brzęku skrzydeł jakiej osy.
Mogło to być również prostem złudzeniem, powstałem wskutek zmęczenia i zdenerwowania.
— Ależ i ty sam to słyszałeś!
— To był wpływ twoich słów — czysta suggestja...
Tu zacząłem jej obszernie tłómaczyć istotę i skutki suggestji, złudzenia zbiorowe i t. d.
Biedna Eoja nie rozumiała całkowicie mych dowodzeń, ale zdawało mi się, że to ją nieco uspokoiło. Usiłowała się uśmiechać, lecz widziałem, że się tuli do mnie z trwogą i że jej obawy nie rozpierzchły się jeszcze całkowicie.
Odetchnęła swobodniej dopiero wtedy, gdyśmy się wreszcie wydostali z mrocznej głębiny lasów na bagnistą równinę, poprzecinaną zaroślami i trzciną; na końcu jej wznosił się czerwonawy pagórek.
W tej chwili Marsjanin, idący na czele orszaku, podszedł do mnie zaniepokojony. Zapewniał mię, iż zna dobrze tę okolicę, lecz jej nie poznaje, gdyż nie pojmuje, skąd się wziął ten pagórek wprost przed nami?
Przypuszczałem, iż pomimo znajomości okolicy, musiał się zabłąkać: jednak poleciłem mu, aby szedł ciągle na północ, gdyż wiedziałem, iż powinniśmy się ciągle trzymać tego kierunku.
Puściliśmy się więc w dalszą drogę; lecz tajemniczy pagórek, w miarę zbliżania się naszego, zmieniał swój wygląd w sposób zadziwiający. Można było przypuszczać, iż był cały w ciągłym ruchu, a jego zarysy zmieniały się z każdą chwilą. Szczyt jego zniżał się,