Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/121

Ta strona została przepisana.

nam niebezpieczeństwo! Przeczuwam, że nie zobaczę już mego ojca... Źle zrobiłeś, chcąc przeniknąć tajemnicę tych krajów zakazanych! Ojcowie nasi zapewniali zawsze, iż taka niewczesna ciekawość tylko nieszczęście przynieść może!
Podzielałem mimowoli jej obawy, lecz starałem się nie okazywać tego.
— Jesteś małym tchórzem! — rzekłem, usiłując się uśmiechnąć — masz zasępioną minkę dziecka, które się jeszcze nie wyspało! Kiedy się rozbudzisz zupełnie, przestaniesz zważać na te dziecinne historje... Mamy do roboty coś ważniejszego: chodzi o przebicie się przez ten wał roślinny.
— Cóż myślisz z tem zrobić? Nie widzę na to żadnego sposobu!
— Zdaje mi się, że go już znalazłem. Jestem pewien, że te małe roślinki, których wrażliwość jest tak rozwinięta, muszą się obawiać dymu: więc za pomocą ognia z wilgotnych traw i świeżych gałęzi otworzymy sobie drogę!
Nie byłem całkiem pewnym skuteczności tego środka, ale na razie nie miałem lepszej broni pod ręką przeciw tym przeklętym roślinotworom.
Na mój rozkaz wkrótce zwinięto obóz i zbliżyliśmy się do złowrogiej łąki.
Wiatr nam sprzyjał, niosąc w kierunku chmury roślinnej całe kłęby dymu. Na razie wszystko szło tak, jak to przewidziałem: rośliny objęte dymem, natychmiast puszczały w ruch skrzydełkowy swoje małe listki, usuwając się coraz dalej i w przeciągu kwadransa mieliśmy przed sobą znaczną przestrzeń zupełnie wolną.
Na prawo i na lewo cała ta roślinność falowała,