Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/14

Ta strona została przepisana.

chwili gromada wystraszonych ptaków zerwała się, jakby szukając lepszego schronienia.
— To krzyk Zaruka, mego murzyna — rzekł Ralf — musiał się czegoś przestraszyć, co mu się trafia dość często!
Pobiegłszy nieco na prawo, zobaczyli murzyna jakby skamieniałego ze strachu; czarna, twarz jego przybrała barwę ziemistą, a wzburzone rysy i postawa skurczona świadczyły o najwyższem przerażeniu.
Jerzy ujrzał, że jest to niewidomy: źrenice jego przysłonięte były bielmem, lecz to jednak nie szpeciło go. Czoło miał wyniosłe i rysy regularne, a wargi nie były tak wstrętnie grube jak zwykle u Negrów.
Ralf zbliżył się do niego.
— Co ci jest, mój biedny Zaruku? — spytał troskliwie — nie myślałem, że jesteś takim tchórzem! Czy tu niema gdzie pantery?
Zaruk poruszył przecząco głową. Był zbyt wzruszonym, aby mówić; drżenie całego ciała jego było widoczne pod okrywającym je lekkim, białym burnusem. W ręce trzymał lejce muła, który zdawał się być równie jak on wystraszonym.
— To coś niezwykłego! — szepnął Jerzy do ucha Ralfa. — A przestrach tych ptaków przed chwilą... cóż to znaczy?
— Nie wiem sam, co myśleć o tem — odparł naturalista niespokojnie. — Zaruk widocznie odgadł niebezpieczeństwo — ale jakie? Oprócz kilku skorpionów, lub dzikich kotów, las ten, zwany Ain-Draham (po arabsku: źródło wody) nie ma szkodliwych stworzeń.
— A hyeny?
— O, to są podłe i bojaźliwe zwierzęta: nie napa-