Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/212

Ta strona została przepisana.

— Dlaczego jesteś pan tak zamyślonym? — spytała miss Alberta.
— Usiłuję rozwiązać pytanie, po co się tu zjawili Niewidzialni: czy w ten sam sposób, co i ja, czy ich jest wiele? Pytania te muszę rozstrzygnąć! Nie sądzę, aby przybyły w celu szkodzenia mi: miały mię przecież tam w swych rękach, zdanego na ich łaskę i niełaskę — nie zabiły mię jednak. A może Wielki Mózg skazał je na wygnanie, karząc tak za chęć buntu? Lub też przeciwnie, przyszły tu, wiedząc, iż jestem jedyną istotą, która ośmieliła się walczyć z ich tyranem? A może rzucił je tu jakiś kataklizm, niezależny zupełnie od ich woli? Muszę się tego dowiedzieć!

XVI.   Widziadła nocne.

Robert został sam w swoim pokoju. Długie opowiadanie zmęczyło go; po naradzie z mieszkańcami willi postanowił od jutra przedsięwziąć środki ostrożności dla zabezpieczenia ich przed Niewidzialnemi.
Rozmyślając nad tem, czego się dowiedział, był zdumiony tym wypadkiem i zaskoczony nim niespodziewanie; on, którego nic zadziwić dotąd nie mogło.
Myślał, że teraz wrócił do życia spokojnego, a oto jego fantastyczna odyssea trwała dotąd mimo jego woli, tak, że i na rodzimej planecie nie może znaleźć odpoczynku!
Był jednak więcej zdziwiony tem, aniżeli przerażony; uczuwał bezwiednie pewne zadowolenie, że teraz będzie miał dowód niezbitej prawdziwości słów swoich.
Teraz będzie mógł pokazać Niewidzialnych marsyjskich uczonym, akademjom — i powiedzieć im: