Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/218

Ta strona została przepisana.

wbitych w dłonie paznokci krew sączyć się zaczęła. Zgnębiony, osunął się na ziemię i płakał rzewnemi łzami. Siły jego, nadwątlone nadzwyczajnemi przygodami, nie mogły wytrzymać strasznego ciosu, który mu wydzierał zaledwie odzyskane szczęście...
Ralf, głęboko wzruszony boleścią przyjaciela, próbował go pocieszyć, rozpytywał o szczegóły, poprzedzające sen i usłyszenie krzyku.
Głosem zgnębionym i przerywanym łkaniem Robert opowiadał mu o prześladujących go sennych widziadłach, co łączyło się w tak straszny sposób ze zniknięciem miss Alberty.
— Rozumiem teraz wszystko — szeptał — sen mój był sugestją Niewidzialnych, a może nawet, pod wpływem przeczulenia nerwowego widziałem ich rzeczywiście! Nic już nie rozumiem... Byłoż to tylko rozstrojenie własnym niepokojem, wytworzonym przez dzisiejsze opowiadanie, czy też byłem przez chwilę jasnowidzącym? Ale dlaczego uprowadzili Albertę? Czyż nie było im łatwiej zrobić to ze mną?... Gubię się w domysłach.. Jedno mię przeraża: czy Niewidzialni nie zostali oczarowani pięknością Alberty, jak złe duchy wdziękami aniołów w pierwszych dniach stworzenia?..
Ścisnął skronie rękami, aby oprzytomnieć. Zuchwały zdobywca nowych światów, uczony wynalazca był w tej chwili głęboko nieszczęśliwem, słabem dzieckiem, na które litość brała patrzeć.
— Mój drogi — rzekł Ralf — nie poddawaj się rozpaczy. Podług mego zdania, niema nic straconego! Posłuchaj tylko: wszakże mówiłeś, iż Niewidzialnych jest około piętnastu, jak to widziałeś w swoim śnie, czy jasnowidzeniu. Otóż, choćby mieli najsilniejsze