Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/219

Ta strona została przepisana.

skrzydła, nie mogli zbyt daleko odlecieć ze swą zdobyczą. Wszakże mówiłeś, iż śpią podczas nocy?
— Tak jest — i tem się głównie odróżniają od Erloorów.
— A zatem teraz muszą spać, umieściwszy miss Albertę w jakiejś zacisznej, lecz niezbyt stąd odległej kryjówce. Jest to niemożebnem, abyśmy jej nie mieli odnaleźć i pochwycić ich uśpionych.
To rozumowanie jasne i proste uspokoiło nieco Roberta, powracając mu nadzieję.
Tymczasem niebo na wschodzie zaczęło się rozjaśniać; noc ustępowała szybko.
— Musimy natychmiast puścić się w drogę! — zakomenderował Ralf.
— Pozwólcie mi jechać z wami! — szepnęła błagalnie Kerifa z oczami łez pełnemi.
— To niemożebne — rzekł łagodnie Ralf — byłabyś nam przeszkodą; ale Zaruka wziąć musimy, gdyż on tylko może nas wprowadzić na ślad Niewidzialnych. Czyż nie on pierwszy odczuł ich obecność?
Czarny zwrócił ku niemu martwe swe źrenice, a twarz jego wyrażała szczególniejszą mieszaninę zgrozy i zadowolenia.
— Czy nie domyślasz się, dokąd mogli oni uprowadzić twoją panią? — spytał Ralf.
Murzyn wyciągnął rękę w stronę wschodu i rzekł poważnie:
— Ona jest tam; ona nie być gdzieindziej!
— Gdzież to jest? — badał naturalista.
— W ruinach Kiehaji! Ona tam być. Tam się kryć te dżinny! I wczoraj i tej nocy Zaruk je czuć w powiewie wiatru!