Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/28

Ta strona została przepisana.

Jakoż Jerzy, blady śmiertelnie, z zaciśniętemi ustami i twarzą kurczowo skrzywioną, kierował się sztywnym i automatycznym krokiem ku wielkiemu nożowi.
Westchnąwszy głęboko, wziął go w rękę i począł iść ku murzynowi, który się cofnął z przestrachem. Już był przy nim, już wzniósł nad jego głową rękę uzbrojoną, kiedy wzrok kapitana zatrzymał mimowolnego zabójcę, który skamieniał w tej postawie, podczas, gdy twarz jego wyrażała znużenie i niewypowiedziane cierpienie.
— Proszę na wszystko, powstrzymajcie te straszliwe doświadczenia... To, co czuję, jest okrutnem... Mam uczucie jak gdyby ktoś zamieszkał we mnie i zabrał mi moją wolę, myśl, ciało... Wierzę teraz we wszystko, co czytałem o opętaniu przez duchy!
— Z tą różnicą — rzekł inżynier — że te objawy kierowania cudzą wolą i ciałem, mogły być dawniej udziałem tylko nader nielicznych jednostek i wymagały szczególniejszego zbiegu okoliczności, my zaś możemy je powtarzać w każdej chwili i z największą łatwością.
— Nie myśleliśmy, aby te doświadczenia, zadziwiające istotnie, były dla pana tak przykre — mówił Ralf — chcieliśmy tylko dowieść panu, że dostanie się na Marsa, nie jest bynajmniej niedościgłem marzeniem.
— Teraz wierzę w to najzupełniej — zawołał Jerzy, który zaczynał przychodzić do siebie po doznanym wysiłku wskutek próbowania oporu woli kapitana.
— A teraz uważaj pan — rzekł Boleński — pokażemy panu coś jeszcze ciekawszego!
Szepnął Zarukowi słów kilka, a ten nacisnął guzik elektryczny na jednej ze ścian i natychmiast w oszklonym dachu tarasu usunęła się jedna z szyb, pozosta-