Strona:PL Le Rouge - Niewidzialni.pdf/74

Ta strona została przepisana.

żadne przyrodnicze badania nie wykryły podobnych meteorytów!
— Zwyczajna krystalizacja! — mruknął Ralf, pochłonięty smutkiem.
— Nigdy nie widziałem krystalizacji, zawierającej we wnętrzu płyny — rzekł Jerzy — przytem bryła ta ma kształt tak regularny, jakby ją obrobiła ludzka ręka... Zdaje się, iż jesteśmy na drodze do nadzwyczajnych odkryć! Pomyślcie, że ten dziwny głaz musiał zapewne przywędrować z jakiejś dalekiej planety... Jeśli go skruszę, nie będziemy go mogli badać... Doprawdy, nie wiem co robić!
Wszyscy byli przejęci niecierpliwem oczekiwaniem.
Miss Alberta zamieniła z Ralfem znaczące spojrzenie.
— Rozbijmy tę bryłę! — zawołał gwałtownie Pitcher — tylko musimy uważać, aby nie tworzyć drobnych odłamków.
Jerzy wziął ostrożnie w rękę odbity kawałek.
— Szczególna rzecz! — szepnął gorączkowo — z wierzchu kamień jest rozpalony, a wewnątrz zimny, prawie lodowaty. Czem możesz pan to wytłomaczyć?
— Nie wiem... nic nie wiem — dalej do pracy!
Ręce ich, drżące z niecierpliwości, pracowały ze zdwojoną siłą, kiedy nagłem uderzeniem motyki Jerzego został odbity większy odłam. Z czterech piersi wydarł się okrzyk zdumienia... W otworze ukazała się, oswobodzona z kamiennej powłoki — stopa ludzka!
Motyka wypadła z ręki Jerzego, ogarniętego wstrząsającem wrażeniem.
— Człowiek... człowiek! — powtarzał, jak obłąkany — w tym głazie zakuty jest człowiek!
— Chyba trup człowieka — rzekł głucho Ralf.