Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/10

Ta strona została przepisana.

przy ulicy Yarmouth Nr. 15. Proszę o nieodzowne przybycie, gdyż chodzi tu o rzecz ważną dla nas obu.
Ardavena.”

— Hm! List ten nie wygląda na to, by go pisał fabrykant lub przemysłowiec! — mruknął Pitcher niedowierzająco.
— Może jakiś dziwak! A no, zobaczymy! Jutro po obiedzie opowiem ci wszystko! A teraz muszę śpieszyć! Żegnaj! — zawołał wesoło Robert i pożegnawszy przyjaciela, raźnym krokiem pośpieszył naprzód.
Noc już była oddawna zapadła, kiedy Robert wchodził na ul. Yarmouth, skąpo oświetloną, cichą i zamarłą. Minął uliczkę Pitter, na której panowała tak głucha cisza, że szczury przebiegały środkiem ulicy.
Robert doznał mimowolnego ściśnienia serca: nigdy jeszcze nie czuł się tak samotnym. Ulica wydawała mu się jakiemś cmentarzyskiem minionego życia; dachy spiczaste i wysokie spoglądały okienkami okrągłych dymników, a chorągiewki poruszane wiatrem, jęczały żałośnie.
— Nie, — rzekł Robert do siebie — to musi być coś więcej, aniżeli schadzka dla porozumienia się w interesach!
Przeczuwał jakieś niebezpieczeństwo, lecz w podróżach swoich przeżył tyle, tyle widział, i tyle razy wyszedł zwycięsko z różnych przygód, że i obecnie nie poddał się melancholji starego zakątka Londynu, a czując w kieszeni doskonały rewolwer, szepnął:
— Doprawdy, że mi się ta dzielnica podoba — możnaby tu w spokoju prowadzić różne doświadczenia! To też, jak tylko zrobię jaki dobry interes, nabędę natychmiast jeden z tych pałaców.