Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/103

Ta strona została przepisana.

potrzeby. Zabawiał się, tak jak to czynił niegdyś na Ziemi, wynajdywaniem w piasku muszli, których obecność zdradzały dołki regularnego kształtu; wydobył w ten sposób kilka, wielkości ostryg, a otwierając skorupy, zjadał znajdujące się w nich ślimaki: okazały się nader smacznemi.
Doszedł do malutkiego jeziorka, pozostałego po odpływie morza — i gdy w nie spojrzał, zobaczył w czystej i płytkiej wodzie, stworzenie w rodzaju polipa niewielkich rozmiarów, lecz zaopatrzonego w niezliczoną ilość długich ramion. Wyciągnął rękę, aby go schwytać lecz w tejże chwili zwierzę znikło bez śladu, jak gdyby się roztopiło w wodzie, lub wsiąkło w ziemię.
Spojrzawszy na ziemię, Robert zauważył w wilgotnym piasku rodzaj rozety, utworzonej z mnóstwa małych otworków w piasku, jak gdyby na nim odciśnięto spód wielkiego durszlaka. Domyślając się obecności w tem miejscu jakiegoś fantastycznego skorupiaka, zaczął odłamaną od szkieletu kraba nogą kopać piasek. Odkrył w ten sposób w każdym z owych małych otworków długiego, białego robaka z czerwoną głową, lecz pomimo wszelkich wysiłków, nie mógł żadnego wydobyć z jego kryjówki.
Gubił się więc w domysłach, przypuszczając, że ma przed sobą jakieś stworzenia morskie, żyjące gromadnie, jak niektóre owady. Gdy tak rozmyślał, naraz wszystkie owe robaki znikły jednocześnie, a piasek zasuwał się powoli nad niemi.
— Cóż za dziwna rzecz! — zawołał Robert — muszę się dowiedzieć, co tam siedzi pod tym piaskiem!