Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/188

Ta strona została przepisana.

Uzbrojony nożem, którym sobie w zaroślach torował drogę, szedł przez czas jakiś brzegiem kanału, który w pewnych odstępach rozwidlał się na dwie odnogi: każda z nich dalej znów się rozdzielała i tym sposobem tworzyło się mnóstwo kanałów, przebiegających dolinę powikłanemi zakrętami, tworzącemi istny labirynt.
Nagle uwagę jego zajął szczególny widok. O kilka kroków zobaczył niewielkie drzewko, będące raczej kłębkiem splątanych ljan, najeżonych kolcami; pośrodku widać było koronę kwiatu, na której brzegach również sterczały gęste kolce.
Dziwaczny ten kwiat miał około pół metra średnicy; środek jego był czarno-niebieski, okrążony kilku żółtemi pasami, co mu nadawało podobieństwo do olbrzymiego oka; lecz powieka, zamiast miękkich rzęs, miała ostre słupki, wydzielające mocną woń piżma.
Robert miał już odejść, gdy zgrabna, ruda wiewiórka skoczyła na drzewko, węsząc i wywijając puszystym ogonem, przyciągnięta zapewne zapachem kwiatu, do którego zbliżała się, skacząc lękliwie po splątanych gałązkach. Nagle skoczyła w środek kwiatu.
Teraz stała się rzecz straszna: złowroga źrenica przybrała żywą barwę, kolce zaczęły żywo się poruszać, a gałęzie zwinęły się z suchym trzaskiem ku środkowi, zamykając kwiat i uwięzioną w nim wiewiórkę, którą ze wszystkich stron otoczyły. Olbrzymie oko błysnęło złowrogo, a otaczające je kolce wbiły się w ciało zwierzątka, które wydało krzyk żałosny, przejmujący...
Wszystko to stało się z błyskawiczną szybkością. Zdumiony i przerażony Robert cofnął się w tył, lecz