Strona:PL Le Rouge - Więzień na Marsie.pdf/54

Ta strona została przepisana.

liński, któremu kazano dawniej wyjechać z kraju, został ułaskawionym.
Przybywszy koleją syberyjską do Stretienska, zaopatrzyli się w potrzebne materjały i zgodzili robotników, następnie skierowawszy się ku północy, dotarli do obszernych stepów, gdzie na przestrzeni kilkumilowej zostały ułożone olbrzymie figury gieometryczne. Każda z nich miała wielkości 30 metrów, a ułożone były z kamieni wapiennych, których białość odznaczała się wyraźnie na ciemnym gruncie stepu. W nocy, te same znaki były powtórzone przez potężne lampy elektryczne.
Naturalnie, wszystko to sporo kosztowało!
Kiedy znaki zostały ułożone, kapitały Roberta były już porządnie nadszarpnięte — lecz był on wówczas pełen najlepszej otuchy. Mieszkali jakby w obozie, polowali na lisy i wilki stepowe, łowili jesiotry i łososie, w towarzystwie tubylców, Ostjaków, nieco brudnych, lecz poczciwych, którzy poszliby na koniec świata za paczkę tytoniu lub butelkę wódki.
Lecz Marsjanie jakoś nie dawali znaku życia.
Robert i Baliński poznali się z bogatym właścicielem ziemskim, który z zapałem przyjął ich plany i nadzieje, oraz obiecał dostarczyć potrzebnych środków.
Podług jego zdania znaki były zbyt drobne; chciał je powtórzyć na przestrzeni o wiele większej i spodziewał się uzyskać dla ich ochrony straż rządową.
Nagle wszystko się popsuło. Baliński, w którego ułaskawieniu znaleziono jakąś niedokładność, został aresztowany i odstawiony do jednej z najdalszych gubernji. Roberta również uwięziono na czas jakiś i z trudem udało mu się odzyskać wolność.