Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/108

Ta strona została przepisana.

— Mów, — rzekł krótko. — Tylko ber próżnej gadaniny. Mam mało czasu.
— To mi się podoba, — odrzekł Lupin. — Pomówimy zatem. Trudno wymarzyć sobie zaciszniejszy kącik na rozmową. Ta stara rudera jest własnością księcia de Rochelaure, który zresztą nigdy do niej nie zagląda. Wynajął mi to całe piętro, pozwalając mi odnająć część pewnemu malarzowi. Mam kilka podobnych, nader praktycznych mieszkań w Paryżu. Tutaj występują pod nazwiskiem pana Jana Dubreuil, byłego ministra... Uważasz, wybrałem sobie umyślnie ten zawód, aby nie zwracać zbytnio na siebie uwagi...
— Ale co mnie to wszystko może obchodzić? — burknął Ganimard.
— Masz racją, — gadam, a tu czas leci... Bardzo cię przepraszam... Zatem zaczynam... Może cygarko? Nie chcesz?... Ja też wolą nie palić.
Usiadł swobodnie, bąbniąc po stole palcami, — namyślał się chwilką i tak zaczął:
— Otóż... dnia 17 października 1599 — w dzień pogodny i ciepły... chociaż., prawdą mówiąc, może to zbyteczne sięgać aż do czasów króla Henryka IV i przechodzić całą historją Nowego Mostu?... Zdaje mi sią, że w historji Francji nie jesteś bardzo tągi... poco ci tem głową zawracać? Dowiedz że się zatem poprostu, że dziś, około godziny pierwszej w nocy, pewien przewoźnik płynący na swej łódce popod ostatnią arkadą tego właśnie Nowego Mostu po lewym brzegu rzeki, usłyszał nagle stuknięcie. Jakiś przedmiot zrzucony gwałtownie z mostu wpadł na przód jego łodzi. Pies przewoźnika rzucił się w tym kierunku z głośnem ujadaniem i po chwili wrócił do swego pana, niosąc w pysku jakieś przedmioty, owinięte w papier, — których przeznaczeniem było pogrążyć się w nurtach Sekwany, Rozwinął papier — wewnątrz ujrzał parę rzeczy, które wydały się mu dość interesujące. Że zaś ów przewoźnik jest w stosunkach z jednym z moich przyjaciół, — postanowił zawiadomić