liczbę abonentów. Z listy tej wynotował sobie nazwiska i adresy wszystkich abonentów zamieszkałych w okolicy Nowego Mostu, — a przedewszystkiem po lewym brzegu Sekwany, — bo tak przecież Lupin mu mówił.
Wrócił potem do swego biura, zebrał sześciu swoich ludzi i rozesłał ich na miasto, udzieliwszy im potrzebnych instrukcyj.
Koło godziny siódmej wieczór ludzie ci byli już z powrotem. Jeden z nich przyniósł inspektorowi ważną wiadomość. Oto niejaki pan Prévailles, stały abonent „Turfu“, mieszkał przy wybrzeżu św. Augustyna. Ów pan Prévailles wyszedł z domu wczoraj wieczorem, ubrany we futro, odebrał od odźwiernego swoją pocztę i wieczorne wydanie, „Turfu“, — poczem poszedł na miasto i wrócił dopiero koło północy.
Pan Prevailles nosił monokl, był stałym bywalcem na wyścigach i posiadał sam kilka koni, które wypożyczał do jazdy.
Wszystko to przyszło tak szybko i łatwo, zgadzało się tak ściśle z tem, co Lupin przepowiadał — że Ganimard nie mógł ochłonąć z podziwu, słuchając raportu swego ajenta. Nigdy jeszcze, w ciągu swego długiego i pracowitego żywota nie spotkał Ganimard człowieka, obdarzonego takim niesłychanym sprytem, taką bystrością sądu i jasną dedukcją jak Lupin.
Ganimard poszedł prosto do p. Dudouis:
— Panie szefie, wszystko już gotowe. Proszę o nakaz aresztowania!
— Co takiego?
— Mówię, że wszystko już jest przygotowane... można go natychmiast aresztować!
— Jakto? Już pan wie, kto jest mordercą Jenny Saphir?
— Wiem.
— A to jakim sposobem? Mów-że pan!
Ganimard poczuł pewne skrupuły, — zarumienił się lekko, — ale odrzekł śmiało:
Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/117
Ta strona została przepisana.