Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/138

Ta strona została przepisana.

Wypadł spiesznie z pokoju; obserwujący go trzej detektywi zauważyli, że był dziwnie podniecony.
Kiedy po paru minutsch zjawił się w pałacyku wezwany telefonicznie komisarz policji, wręczono mu ów list. List był następującej treści:
Niechaj ukochana ma małżonka przebaczy mi tę przykrość, jaką jej wyrządzę. Aż do ostatniej chwili jej imię będzie na mych ustach.
Zatem — pułkownik Sparmiento w chwilowem zamroczeniu umysłu, po owej pamiętnej nocy, w której napięcie nerwów doszło do szczytu, — postanowił popełnić samobójstwo. Czyli rzeczywiście zdobędzie się na ten straszny akt rozpaczy, — czy też oprzytomnieje w ostatniej chwili?
Zawiadomiono o wszystkiem jego żonę.
I podczas, gdy policja przeprowadzała śledztwo, starając się równocześnie odnaleść ślad zaginionego pułkownika, — Edyta czekała, drżąca od zgrozy i lęku.
Pod wieczór nadeszły pierwsze wiadomości: telefonowano ze stacji we Viile-d’Avray na policję. Oto po przejściu pociągu, opodal tunelu znaleziono strasznie zmasakrowane zwłoki jakiegoś mężczyzny, o twarzy zupełnie zmiażdżonej. Przy denacie nie znaleziono żadnych papierów; ale ogólny opis ofiary zgadzał się zupełnie z osobą pułkownika.
O siódmej wieczorem pani Sparmiento przyjechała automobilem na stację Ville-d’Avray. Wprowadzono ją do zamkniętej poczekalni, odchylono płótno, zakrywające zmasakrowane zwłoki. Pani Sparmiento rozpozrała odrazu w zabitym — swego męża.
W tych okolicznościach opinja publiczna potępiała surowo Lupina. Jeden ze znanych reporterów pisał o nim w tym mniejwięcej duchu, zgodnym zresztą z ogólną opinją:
„Zaprawdę, — jeszcze parę podobnych wypadków, a Lupin straci zupełnie sympatję, której dotychczas mu wcale nie szczędziliśmy. Można się z nim od biedy zgodzić, o ile urządza psoty i figle bankierom-lichwiarzom, różnym niemieckim baronom lub niebie-