Lokaj wprowadził Lupina na pierwsze piętro. W uchylonych drzwiach stał tam jakiś pan, którego Lupin poznał odrazu, — widział bowiem już kilkakrotnie fotografję barona Repsteina w ilustracjach, — barona Repsteina, małżonka głośnej pani baronowej i właściciela słynnej klaczy wyścigowej „Etna“.
Był to barczysty, wysoki mężczyzna, o miłym i sympatycznym wyrazie twarzy. Ubrany był w elegancki bronzowy garnitur; w krawatce miał wpiętą śliczną perłę, zdaniem Lupina, bardzo cenną.
Wprowadził Lupina do swego gabinetu, — obszernego pokoju o trzech oknach, umeblowanego elegancko. Stało tam biurko amerykańskie, szafy bibljo-teczne i duża kasa ogniotrwała. Skoro się tam znaleźli, zwrócił się gorączkowo do Lupina:
— Ma pan jakie informacje?
— Tak, panie baronie.
— Odnośnie do zamordowania tego biedaka Lavernoux?
— Tak... i odnośnie do pani baronowej.
— Niepodobna? Mów-że pan prędko, błagam pana...
Podsunął mu krzesło. Lupin usiadł i zaczął mówić:
— Panie baronie, sprawa jest nader poważna. Będę się streszczał.
— Do rzeczy, panie, do rzeczy!
— Zatem powiem krótko, bez żadnych wstępów, 0 co idzie. Lavernoux, który od dwóch tygodni trzymany był przez swego lekarza w pewnego rodzaju areszcie, Lavernoux — że się tak wyrażę — telegrafował z pomocą sygnałów pewne rewelacje, które sobie częściowo zdołałem wynotować, a które naprowadziły mnie na trop tej całej sprawy. W trakcie telegrafowania właśnie został znienacka zaskoczony 1 zamordowany.
— Przez kogo? Dla Boga, przez kogo?
— Przez swego lekarza.
— Jak się nazywa?
Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/26
Ta strona została przepisana.