należało. I mimo wszystko, ta sztywna obojętność barona zmieszała nieco Lupina.
— Szczwany lis, — powtórzył, — bo przecież to zupełnie jasne, że baronowa spieniężając wszystkie pańskie papiery wartościowe i pożyczając klejnóty od księżniczki pod pretekstem kupna, — działała w myśl pańskich wskazówek. I również jasnem jest, że ową damą, co wyszła wtedy z pałacyku z torebką podróżną w ręku, — to nie była pańska żona, lecz jakąś inna kobieta, zapewne pańska wspólniczka. Ona to właśnie tłucze się teraz po całej Europie, uciekając przed pościgiem poczciwego Ganimarda. Wspaniała kombinacja, niema co mówić! Przecież tamta kobieta nic zgoła nie ryzykuje, policja szuka baronowej, a nie jej, nieprawdaż? A jakże mogłaby szukać kogoś innego, skoro pan sam wyznaczyłeś nagrodę 100 tysięcy franków za odnalezienie baronowej?! Złożenie tych stu tysięcy w depozycie u notarjusza, — to było naprawdę paradne. Zamydliłeś pan tem oczy policji i wszystkimi Skoro taki jegomość deponuje u notarjusza sto tysięcy, — to chyba można mu wierzyć!? Zatem szuka się baronowej, a pana zostawia się w spokoju, — ma pan dość czasu do uporządkowania swych interesów, do wysprzedania mebli, urządzenia, stajni wyścigowej, — by potem móc spokojnie uciec! To naprawdę paradne!
Baron nie reagował na to wszystko. Podszedł pomału do Lupina i zagadnął go flegmatycznie:
— Kto pan jesteś właściwie?
Lupin parsknął śmiechem:
— A cóż panu na tem może zależeć? Przyjmijmy, że jestem wysłannikiem Losu — i że zjawiam się niespodzianie, by pana zgubić!
Zerwał się z krzesła, a chwytając barona za ra* mię mówił dalej gorączkowo szybko:
— Albo, — by cię ocalić, baronie. Słuchaj I Owe trzy miljony, wszystkie kosztowności księżniczki, cała gotówka jaką dostałeś dziś za sprzedaż mebli, nieruchomości i stajni wyścigowej, wszystko to jest
Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/31
Ta strona została przepisana.