— Przytem obraz jest autentyczny, — dodałem. Patrz, tu z lewej strony, u dołu, wymalowana jest nawet czerwoną farbą data 15 — 4-2, — co niewątpliwie znaczy 15 kwiecień 1802.
— Rzeczywiście... tak... Ale wspominałeś mi o jakimś zbiegu okoliczności, a dotychczas nie widzę...
Wydobyłem z kąta pokoju długą lunetę, ustawiłem ją na żelaznym trójnogu — i skierowałem przez otwarte okno mego pokoju w stronę otwartego również okna małego pokoiku, leżącego po drugiej stronie ulicy, nawprost mego mieszkania. I poprosiłem Lupina, by spojrzał przez lunetę.
Nachylił się do szkła. Poranne słońce oświetlało pokoik, w którym stały skromne mahoniowe mebelki, duże łóżko oraz dziecinne łóżeczko, zasłonięte kretonową firaneczką.
— Ach! — wykrzyknął Lupin, — ten sam obrazek!
— Zupełnie ten sam, — potwierdziłem. — Widzisz, w rogu ta sama data, wymalowana czerwoną farbą: 15 — 4 — 2.
— Aha, widzę.. A kto tam mieszka?
— Pewna dama... a raczej pewna szwaczka, zarabiająca szyciem zaledwie na skromne utrzymanie swoje i dziecka.
— Jak się nazywa?
— Luiza d’Ernemont... Wedle mych informacyj jest ona prawnuczką generalnego dzierżawcy domenów, który zginął na gilotynie za czasów Rewolucji.
— Razem z Andrzejem Chenier, — uzupełnił Lupin. — Rodzina Ernemontów, wedle współczesnych pamiętników, miała być bardzo bogatą.
Po chwili podniósł głowę i zwrócił się do mnie:
— Tak... to ciekawe... Ale czemu dopiero dziś właśnie mi o tem opowiadasz?
— Bo dziś mamy 15 kwietnia.
— I cóż z tego?
— Otóż wczoraj dowiedziałem się (dzięki gadatliwości stróżki), że dzień 15 kwietnia zajmuje ważne miejsce w życiu Luizy d’Ernemont.
Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/59
Ta strona została przepisana.