mieściu St. Germain, odprawić całą służbę i przeniósł się wraz zę swym synem Karolem do małego domku w Passy. Żył tam w zupełnem odosobnieniu, nieznany nikomu, — z jedną tylko starą, zupełnie oddaną mu służącą. Przebywał już tam trzy lata i już łudził się, że nikt nie odkryje jego kryjówki, kiedy nagle pewnego popołudnia służąca wpadła przerażona do jego pokoju, gdzie odpoczywał po obiedzie. Oto dojrzała na rogu ulicy silny patrol, zmierzajacy w stronę ich domku. Zerwał się szybko Ludwik d'Ernemont i w chwili, gdy patrol dobijał się już do bramy zniknął we drzwiach wiodących do ogrodu. Na odchodnem szepnął jeszcze tylko swemu synowi:
— Staraj się ich koniecznie zatrzymać tu... przez pięć minut!
Może miał zamiar uciekać? Może jednak przekonał się, że wszystkie wyjścia są pilnie strzeżone? Dość na tem, że wrócił do domu po jakich 7 — 8 minutach, odpowiadał spokojnie na zadawane mu pytania i bez oporu pozwolił się aresztować. Zaaresztowano również i jego syna Karola, ośmnastoletniego chłopca.
— Kiedy się to działo? — wtrącił Lupin.
— Działo się to... dwudziestego szóstego żerminala, roku II rewolucji... to jest...
Notarjusz przerwał, rzucając okiem na wiszący opodal kalendarz ścienny:
— Ależ to właśnie 15 kwietnia! Dzisiejsza data! Akurat rocznica aresztowania pana d’Ernemont!
— Ciekawy zbieg wypadków! — zauważył Lupin. — No i oczywiście owo aresztowanie musiało mieć poważne skutki?
— Nawet bardzo poważne, — przytwierdził notarjusz. W trzy miesiące później generalny dzierżawca domenów wstępował na szafot! Syn jego został w więzieniu; majątek uległ konfiskacie.
— Majątek zapewne olbrzymi? — spytał Lupin.
— Tu właśnie cała sprawa się komplikuje! Majątek ów, rzeczywiście olbrzymi, zniknął gdzieś bez
Strona:PL Leblanc - Zwierzenia Arsena Lupina.djvu/67
Ta strona została przepisana.